Napisałem pewnego posta - w moim uznaniu ważnego: http://akwedukt.nowyekran.pl/post/45985,temat-smutny-o-polsce Post dotyczył Tematu smutnego dla Polski. Odpowiedziała na niego, między wieloma innymi osobami internautka Dusienka:

Napisałem pewnego posta - w moim uznaniu ważnego:

http://akwedukt.nowyekran.net/post/45985,temat-smutny-o-polsce

Post dotyczył Tematu smutnego dla Polski.

Odpowiedziała na niego, między wieloma innymi osobami Dusienka:

"Tak sie sklada, ze od kilkudziesieciu lat mieszkam na Wyspach Brytyjskich, i od dawna przygladam sie emigracji polskiej, bedac w roli psychoterapeuty.
I smiem twierdzic, ze ludzie przywoza ze soba wiele nierozwiazanych i osobistych trudnosci ze soba, takie ktore istnialy w ich zyciu duzo wczesniej, i dawaly sie we znaki kiedy mieszkali jeszcze w Polsce. No a w obliczu nowych wyzwan ktore stwarza zycie na obczyznie, moga sie one raczej poglebic niz dopiero zaistniec. Ten kto jest mocno ugruntowany w sobie, a wiec ma glebsza swiadomosc samego siebie, bedzie sobie niezle radzil w jakimkolwiek kraju ktory wybierze na miejsce krotszego lub dluzszego zamieszkania. I z wyzwaniami, i z potknieciami, i z depresja - bo bedzie wiedzial jak zadbac o sobie, i jest bardziej prawdopodobne ze zrobi to w dobrym czasie."

Temat wywołał spore zainteresownie - ludzi  wrażliwych, czucych problemy i krzywdy innych.

Odnoszę się w tym poście do wypowiedzi Dusienki - psychoterapeutki z Londynu, Polki,

Temat poruszany w tym poście jest złożony.


Ludzie mają problemy z wielu względów - a tu mam na myśli problemy psychiczne i te zwiazane z własną "Duszą".

Zmiana miejsca życia, czy pracy - może być zbawienna ale niestety jest tak jak Pani wcześniej pisała. Emigranci z Polski przyjeżdzają do UK z problemi wcześniej nie rozstrzygniętymi.

Zdarzyło mi się być kilka razy w Londynie.
Widzieć sytuacje w metrze lub w autobusach.

W metrze pijani Polacy, w autobusach" kurwy i huje " w słowach polskich studentów.

Strach się było przyznać, że i ja jestem Polakiem.
Pani żyje tam jak wiem na codzień - więc takich sytuacji pewnie obserwuje Pani więcej.

Choroba Duszy pojawia się coraz częściej i dotyczy coraz młodszej grupy Polaków.

Jak z niej wybrnąć?

Są specjaliści - psychoterapeuci, są psychiatrzy, są środki farmaceutyczne i jest praca nad soba - to chyba najtrudniesza praca.

To wszystko razem trzeba zgrać, by wybrnąć z trudnej sytuacjio życiowej.

Można komuś polecać ksiązki i szkolenia odnoszące się do sposobów osiągania sukcesów.Jest ich sporo w internecie.

Ze swojego doświadczenia wiem, że osoba w depresji z nich nie skorzysta będąc w takim stanie. Bo w nic nie wierzy.

Męczy się psychicznie.

A zatem, zdając sobie sprawę z faktu, że problemy psychiczne mogą mieć bardzo szeroki zakres powodów, myślę, że należy się przeciw nim aktywnie bronić. Innego wyjścia nie widzę.