Genialne są najprostsze rozwiązania :-) Jak pewnie wszyscy wiemy, Polska przez wiele lat była pod 3-ma zaborami. W każdym z tych zaborów rekrutowano do wojska - z obowiazku. Chce napisać kilka słow jak to robiono w zaborze pruskim.

Genialne są najprostsze rozwiązania :-)

Jak pewnie wszyscy wiemy, Polska przez wiele lat była pod 3-ma zaborami.

W każdym z tych zaborów rekrutowano do wojska - z obowiazku.

Chce napisać kilka słow jak to robiono w zaborze pruskim.

Cała odpowiedzialność na rekrutacji i odpowiednim skierowaniu Polaka do wojska spoczywała na sierżantach.

Przyjeżdżał sierżant na pobór. Obok niego w komisji siedział wójt lub jego odpowiednik (w większym mieście).

Sierżant miał kartkę papieru - dzielił ją kreską na 2 części - inteligentny - głupek - w pionie.

W poziomie dzielił ją również na 2 części - pracowity i leniwy.

Wystarczyła chwila rozmowy z rekrutem i opinia wójta (lub jego odpowiednika) a rekrut już był skierowany we właściwe miejsce do służby lub zwolnienia. :-)

Zatem były 4 ćwiartki na kartce papieru.

1. Inteligentny i pracowity - służby kwatermistrzowskie - logistyka. Bo bardzo ważna w wypadku wojny,

2. Inteligentny i leniwy - na podoficera - z możliwościa awansu na oficera - bo leniwy inteligentny będzie chciał osiągnąć cel jak najmniejszym wysiłkiem,

3. Głupi i leniwy - skierowany był do pierwszej linii frontu - na szkolenia - by służyl jako tzw "mięso armatnie",

4. Głupi i pracowity - temu dziękowano za służbę i zwalniano z niej. Bo taki potrafi narobić więcej szkód niż można sobie wyobrazić.

Genialność tej matrycy zapadła mi mocno w umyśle. :-)

Dzisiaj w Polsce mamy wojsko zawodowe, ja służyłem w nim 1 rok czasu, w roku 1980-tym  ( w tzw Szkole Oficerów Rezerwy) - a służba była wtedy obowiązkowa. Trochę się z tych technik polskich wojskowych wy -miewałem. Ale będąc na kontrakcie wojskowym w latach 1982-1984 poza granicami naszego kraju - zrozumiałem jak bardzo się myliłem.

W tamtych latach młodzi chłopcy nauczyli się  techniki, taktyki, szorowania klozetów i czystych, wypastowanych  butów. Lśniących od błysku. I nabierali pewności siebie. Wiem, pamiętam, przysięgaliśmy wówczas Polsce i Układowi Warszawskiemu. Dzisiaj przysięgamy Polsce i NATO. Cóż, czasy się zmieniają :-)

Z jednej strony cieszę się, że moi synowie nie tracą czasu na służbę wojskową. Z drugiej, może to i dobrze, bo chodzą w markowym obuwiu ale nie sposób im niestety wytłumaczyć jak przez ich producentów są robieni w "konia". No i tego obuwia nie muszą pastować. :-)